niedziela, 29 września 2013

Idzie zła...

Wychodzę do pracy o 5 nad ranem. Na ciemnym niebie widać jeszcze gwiazdy, na termometrze znów o jeden stopień mniej. Godzinę później przy porannej czekoladzie, w pierwszych promykach słońca można dostrzec pierwsze ślady przymrozku. Na ścieżce nie pachną już śliwki i mirabelki, teraz slalomem omijam kałuże. Jeszcze nie wszystkie drzewa zmieniły kolory, zdarzają się słoneczne dni, nawet nie pada codziennie, ale w powietrzu ją czuć. Zapach nostalgii i dymu. Jesień. 

Dzisiaj na jarmarku kupując przyprawy usłyszałam, że nadchodzi zima stulecia. Gdyby nie wcześniejsze zakupy naprawdę zepsułoby mi to dzień. Gdzie się można schować przed zimą? I to stulecia? Prowizorycznie kupiłam fiołkową sól do kąpieli, świece z miodowego plastra i ostre papryczki, co by rozgrzewały. Zastanawiam się jak daleko na południe będę w stanie dojechać stopem przed zamarznięciem i czy dostanę "wakacje" od rat na czas zimy. Wyciągam łopatkę znalezioną na plaży w Gdyni - "Berło Krewety", i tęsknię. Jesień podszczypuje mnie i mami swoją nostalgią. Przy okazji tak jakoś nic się nie udaje. Próbuję więc dalej, stanęłam w miejscu i jeśli się nie ruszę to przyjdzie Buka i mnie zje. 


piątek, 20 września 2013

Bez żalu

Bez żalu zostawiam za sobą wspaniałe lato. Wszystkie przygody gorące i szalone pakuje do pudełka, z którego będę wyciągać w zimniejsze dni pojedyncze, rozgrzewające wspomnienia. 

Jesień, moi drodzy. Wypadałoby wpaść w depresję. 

I owszem, są takie ciągoty, gdy pada, zimno, smutno, tramwaj ucieknie z jabłkami z działki. Głowy w szarych chmurach. Staram się nie poddawać i chyba za to dostałam nagrodę. Czeka mnie jeden z najważniejszych tygodni w ciągu ostatnich dwóch lat, który może odmienić wiele. Nie narzekam na to co mam, ale istotą życia jest zmiana, tylko w ten sposób idziemy dalej, nie stoimy w miejscu. Tym bardziej, gdy oferuje się nam coś, czego pragniemy. Spinam się i liczę na przychylność jesieni. 

Dla odstresowania zacznę od wysprzątania mieszkania. Wreszcie swoje 4 kąty, wynajęty pokoik, ale swój, bez tylko moich kurzy na szafkach, bez żadnych kurzy. Doceniam to, że los wie co robi.