czwartek, 10 maja 2012

Ja laaaaatam;)

Łapie się na tym, że zamiast chodzić po tej ziemi jak na ludzia zwykłego przystało, ja latam. Latam zygzakiem uliczkami przy wrocławskim rynku. Nie pamiętam kiedy ostatnio szłam prostą drogą. Latam po wyspach i górach. Latam z piwem i bez piwa. Latam jedząc pizzę i śpiąco wpatrując się w żółtą poduszkę. Latam próbując się zaprzyjaźnić z żółwiem. Latam do pracy i po Hali Targowej ze świeżą bazylią. Latam w tramwaju i sklepie. Latam na koncerty i tam gdzie prawie całą zimę mnie nie było. Najdziwniejsze, że nikt nie zauważa, że się unoszę nad ziemią. Jakby latanie było takie codziennie spotykane. Hmmm... W końcu mamy maj;) 


Latanie w ogóle nie jest uciążliwe. Wręcz przeciwnie, stopy się nie męczą hihihi:D  I chociaż w wyobraźni pewnie posuwam się za daleko, może nadzieje mam za duże, może nie można za długo latać. Ale w tym momencie pojawienie się zdrowego rozsądku jest tak prawdopodobne jak burza śnieżna na Saharze. Po co mi on? Ten rozsądek. Jak gdyby mógł kiedykolwiek wpływać na decyzje serca. Historia nie zna takich przypadków. A ja bardzo lubię historię. 


To niesamowite jak zmienia się brzmienie muzyki kiedy się lata. Czuję się taka seksualna, kobieca i każdy rytm drga mi w żyłach i włosy pachną lasem. I mam ochotę na słońce i wdycham, wdycham tę wiosnę znad ulic i rzeki tego wspaniałego miasta, w którym szczęśliwie przyszło mi mieszkać.


Moja ulubiona Jopek, która towarzyszy mi od imprezy u mojej kochanej J., na której zrozumiałam co mam zrobić:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz