Zawsze lubiłam astronomie. Pamiętam książkę dla dzieci, którą dostałam od rodziców pod choinkę. Były w niej opisane planety, droga mleczna, słońce i inne gwiazdy. Pamiętam, wtedy mnie to zafascynowało. I kiedy trafiłam na tekst: "Ostatni taki spektakl w naszym życiu" pomyślałam, że to nie może być możliwe, że mnie świadomie coś ominie. O nie! Ten tytuł zabrzmiał dla mnie niemalże jak groźba, wyobraźnia podsunęła obraz szarości niewykorzystanej szansy ciągnącej się po kres moich dni. Wybiegłam więc przed 6 rano z nocnej zmiany na tramwaj, żeby zobaczyć chociaż końcówkę. Mogłam nie biec? Mogłam. Chciałam jednak, wręcz musiałam trochę emocji z siebie zrzucić. Wiecie, życie jest bardzo emocjonujące. Każdy dzień smakuje lepiej gdy przyprawimy go wyjątkowością, radością, uśmiechem. Nie potrzeba do tego majątku, pełnej lodówki, zapłaconych rachunków. Poczucie spełnienia jest w środku.
Muszę jednak przyznać (i Wy też to na pewno przyznacie), że całkiem konkretnie było by mieć aparat, który robi lepsze zdjęcia niż mój pomarszczony telefonik. Albo fotografa pod ręką. Poczekam, aż już wszystko na świecie będzie za darmo i moja J. będzie robiła megaśne zdjęcia megaśnym nie-telefonem :)
Dobre zdjęcia czy nie, dzisiejszy wyjątkowy i słoneczny poranek we Wrocławiu jest piękny !
I z tej okazji piosenka, która po pierwsze łączy ze (spełnionymi) greckimi marzeniami, a po drugie to naprawdę świetne wykonanie utworu ABBY !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz