piątek, 27 lipca 2012

"Twarze Świata"

„Celem podróży są ludzie” - to zdanie trafnie określa podróżowanie Tomasza Torbusa. Bohaterami jego zdjęć – „z architekturą w tle” – są właśnie ludzie. Torbus podróżuje od dawna i daleko, więc przywożone przez niego zdjęcia to obrazy z Indii, Libii, Kambodży, Tybetu, Gruzji, Mali, Etiopii, Jemenu… Wszędzie jednak człowiek okazuje się ważniejszy od cudów natury, zabytków klasy zero czy dzieł sztuki.


W każdą środę wejście do Muzeum Architektury we Wrocławiu jest darmowe. Warto zajrzeć jeszcze w sierpniu na wystawę pt. Twarze Świata, spotkać się "twarzą w twarz" z uśmiechniętymi Kenijkami, pomarańczowym krasnalem z Nepalu czy pospacerować z Tybetyjczykami. Pan Tomasz Torbus pokazuje świat jako ludzi, dlatego piszę spotkać a nie zobaczyć w MA na ul. Bernardyńskiej 5. Dodam, że bardzo lubię ten budynek, mieszący się tuż za nowoczesną Galerią Dominikańską, porośnięty winoroślami i wchodzący w skład byłego Klasztoru Bernardynów, w którego sercu znajduje się wirydarz (sama dowiedziałam się o tej fachowej nazwie przed chwilą). Wirydarz jest to kwadratowy ogród umieszczony wewnątrz budowli klasztornych. Odwiedzając wcześniej MA nie miałam okazji nawet dowiedzieć się o jego istnieniu. Widocznie miałam poznać to magiczne miejsce właśnie w taki piękny dzień ;)




Jak zwykle wrzucam słabej jakości zdjęcie, które nie oddaje uroku ogrodu. Na samym środku stoi nie tylko bezgłowa rzeźba, ale i bezimienna. Dookoła rosną krzaczki z fioletowymi jagódkami (raczej niejadalnymi), żywopłot jest przycięty jakby od linijki a całość przenosi do innego świata. Przynajmniej mnie. 


W drodze powrotnej postanowiłam zajrzeć do kościoła na chwile medytacji (to świetne miejsce, jest cicho i spokojnie, bardzo często nawet ładnie). W najbliższej okolicy stoi Kościół św. Wojciecha oo. Dominikanów. Nic ciekawego, oba wejścia zazwyczaj okupują cyganki z dzieckiem, więc trudno wejść. W środku trafiłam na jedną nawę, w której na sklepieniu spotkałam nieodnowione freski. Zwróciłam na nie uwagę, bo jeden  przedstawia... zjawę?



Interesujące... A to budek z zewnątrz:




Pierwszy raz piszę gdy nie jestem sama w pokoju. Trudno się skupić, albo raczej jest to dosyć dekoncentrujące. 


To był dobry dzień;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz