poniedziałek, 30 lipca 2012
Lubię kiedy . . .
Uwielbiam czuć napięcie. To jak dłuuuga gra wstępna. Takie napięcie czuje teraz. Przed XVIII Przystankiem Woodstock 2012!!! Słuchamy z kumplami kapel grających w tym roku, rozprawiamy o tym, kto bierze nóż, kto śpi, w którym namiocie, o której wyjeżdżamy z Wrocławia. W tym roku raczej pociągiem, rok temu stopem. Pomyliły mi się wyjazdówki z miasta i jechaliśmy dwa razy dłużej niż powinniśmy. Ale była mooooooooc!!! O to chodzi. Kto nie był ten nie wie. Atmosfera. Niespotykana. Jedyna w swoim rodzaju. Nie oddają tego najlepsze zdjęcia. Nie oddają tego opowieści. Będę brutalna. Czasem trzeba się wysikać w lesie. Umyć pod butelką wody. Pozbyć się codziennych kołnierzyków, wyprasowanych spodni, uśmiechu nr 5, ułożenia i poukładania. Namioty, śpiwory, szaleństwo. Oł jeeeee:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz